„Ludzie zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy”.

Pewnego dnia Jezus udał się do Kafarnaum i tam nauczał. Św. Łukasz podkreśla zdumienie, jakie wywołało nauczanie Jezusa: „ludzie zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy”. Możemy sobie wyobrazić tych ludzi, którzy przysłuchiwali się wtedy Jezusowi. Jedni słuchali Jezusa z zainteresowaniem, inni z ludzkiej ciekawości, inni może z nadzieją, że Jezus pomoże rozwiązać ich problemy lub ich uzdrowi z chorób i dolegliwości.  Nie ulega wątpliwości, że wielu wtedy było zafascynowanych Jezusem i nauką jaką głosił.

My również czytając i rozważając Ewangelię możemy i powinniśmy się zachwycać postacią Jezusa i Jego nauką. Niestety przyzwyczailiśmy się do tekstów czytanych z Ewangelii i często czujemy się znudzeni Ewangelią, że nie ma w niej nic ciekawego, a co za tym idzie możemy być znudzeni także Jezusem i Jego nauczaniem! Często też jesteśmy przekonani, że wszystko już wiemy, więc po co to jeszcze raz czytać lub słuchać. W takiej sytuacji Św. Josemaria Escriva podpowiada nam: „Radzę ci, abyś… włączał samego siebie do scen Ewangelii jako jeszcze jednego z uczestników wydarzeń. Najpierw wyobraź sobie daną scenę…, która posłuży ci, aby się skupić i rozważać. Następnie przemyśl jakiś szczególny rys w życiu Nauczyciela. Myśl o Jego miłosiernym Sercu, Jego pokorze, Jego czystości, o tym, jak pełni wolę Ojca. Potem opowiedz Mu, co się z tobą dzieje, o tych problemach, co cię nurtują w tej chwili, jakie masz trudności. Bądź uważny…, bo może odczujesz wewnętrzne poruszenie, uświadomisz sobie pewne rzeczy, a może też usłyszysz upomnienie”.

Podczas tego pobytu Jezusa w Kafarnaum „był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy; «Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: "Milcz i wyjdź z niego!" Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: "Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą".
Czy opis tego wydarzenia zrobił na nas jakiekolwiek wrażenie? A przecież to co tam się stało, powinno i nas wprowadzić w wielkie zdumienie! Bo otóż słyszymy o tym, jak wielką władzę ma Jezus nad duchami nieczystymi. W tej scenie pomimo swojej siły diabeł jest posłuszny rozkazowi Jezusa i na Jego słowa natychmiast opuszcza ciało tego człowieka, nie robiąc mu żadnej krzywdy. Coś podobnego powtórzy się jeszcze wielokrotnie w innych fragmentach Ewangelii. Osoby, które przez wiele lat, a czasem nawet od urodzenia, były zniewolone przez złego ducha lub chorobę, spotykając Jezusa, odzyskują zdrowie fizyczne, duchowe, psychiczne i znów mogą cieszyć się dobrą relacją zarówno z Bogiem, jak i z bliskimi. 
Zobaczmy jak wielką moc ma Słowo Boże, czyli Słowo Boga! Pamiętajmy, że Ewangelia jest słowem życia, ona ma moc, może zmienić serce, zmienić życie, przemienić skłonności do grzechu w czynienie dobra. Dlatego zadaniem nas chrześcijan jest ukazanie tej zbawczej siły płynącej z Ewangelii, mamy być misjonarzami Słowa Bożego, czyli sami mamy je czytać i rozważać oraz głosić je innym.   

Warto też zwrócić uwagę i mocno to podkreślić, że Jezus nie wdaje się w dyskusje ze złym duchem. Okazuje się bowiem, że każda rozmowa z szatanem prędzej, czy później skończy się dla człowieka źle, bo doprowadzi człowieka do popełnienia grzechów, zarówno tych codziennych, powszednich, jak i tych ciężkich! Tylko Bóg jest tym, z kim warto i należy rozmawiać! Jezus nie dyskutuje z szatanem, ale stanowczo nakazuje złemu duchowi milczenie i opuszczenie tego człowieka. Tym jednym rozkazem uwalnia go od działania złego ducha w jego życiu oraz pokazuje swoją boską władzę nad siłami zła.

Ewangelia ukazuje nam kolejny raz, że to Jezus przynosi człowiekowi wyzwolenie i uzdrowienie, a Jego słowo ma moc pokonać wszelkie zło. Warto więc z głęboką wiarą pokładać nadzieję w Jezusie, w Jego słowie i w świętych sakramentach, bo tylko Jezus może nas wyzwolić z działania szatana oraz przemienić nasze życie i życie naszych bliskich. Amen.
(o.R.)

400 lat franciszkanów

565 lat franciszkanów

we Wschowie

We Wschowie początki fundacji franciszkańskiej sięgają roku 1457, kiedy to mieszczanie i magistrat królewskiego miasta Wschowy, ofiarowali bernardynom teren pod budowę kościoła i klasztoru. W 1462 r. z ofiar mieszczan i okolicznej szlachty zbudowano kościół i klasztor pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu i św. Bernardyna ze Sieny. Klasztor początkowo należał do prowincji czesko-austriackiej.

W roku 1467 wszedł w skład nowo powstałej polskiej prowincji obserwantów. W latach 1456 – 1558, klasztor pomyślnie się rozwijał, a zakonnicy prowadzili bez większych przeszkód swoją działalność duszpasterską.

 

Czytaj dalej na temat historii klasztoru

 

 

800 lat zakonu

1W 1209 roku św. Franciszek z Asyżu założył nowy zakon w Kościele. Siebie i swoich towarzyszy nazywał braćmi mniejszymi (łac. fratres minores) - chciał przez to podkreślić, że ich życie ma polegać nie na wywyższaniu się, ale na świadomym wyborze małości (łac. minoritas), uniżoności.

2Do takiej postawy zachęcał Chrystus w Ewangelii, a Franciszek nakazał w regule praktykować życie w ubóstwie i uniżeniu. Pierwszych zakonników nazywano Pokutnikami z Asyżu, dopiero później przyjęła się nazwa franciszkanie (od imienia św. Franciszka). Do XV wieku istniał jeden zakon franciszkański.

3W wyniku uwarunkowań na tle kulturowym, historycznym, geograficznym oraz na skutek różnic w praktycznym stosowaniu reguły, w XV i XVI w. wyłoniły się istniejące do dzisiaj trzy niezależne zakony franciszkańskie: Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych, Zakon Braci Mniejszych i Zakon Braci Mniejszych Kapucynów.

800 lat zakonu