"Kto się wywyższa będzie poniżony, a kto się uniża będzie wywyższony"

Niech Pan obdarzy was swoim pokojem.

Dzisiejsze Słowo Boże koncentruje się na jednym z najważniejszych tematów Ewangelii, a mianowicie pokorze i łagodności. Świat, w którym żyjemy, promuje raczej inne wartości: sukces, prestiż, pierwsze miejsca, rozgłos. Ludzie chętnie dzielę się swoimi osiągnięciami, zabiegają o to by być zauważonymi, by ktoś ich podziwiał. Tymczasem Jezus pokazuje nam odwrotną drogę: „Kto się wywyższa będzie poniżony, a kto się uniża będzie wywyższony.”

Pokora i łagodność są dwiema siostrami, które idą ze sobą w parze. Tylko człowiek pokorny potrafi naprawdę otworzyć się na innych, szczególnie na tych, którzy są słabi, ubodzy i bezradni.

Syracydes przypomina nam: „Synu z łagodnością wykonuj swoje sprawy, a będziesz bardziej kochany niż ten, który rozdaje dary. Im większy jesteś tym bardziej się uniżaj, a zajdziesz łaskę u Pana”.  

W świecie, gdzie wartości mierzy się pieniędzmi, władzą i stanowiskami, ta mądrość brzmi niezrozumiale. Człowiek naprawdę wieki nie potrzebuje się wywyższać bo jego wielkość wypływa z wnętrza. Pokora to nie rezygnacja z godności, ale świadomość, że całe dobro, które mam, z ręki Boga jest mi dane. Pokorny człowiek nie porównuje się z innymi, nie musi udawać swojej wartości. On wie kim jest – dzieckiem Boga. Przykładem może być święty Franciszek, który wyrzekł się zaszczytów, aby stać się bratem mniejszym. To nie poniżenie, ale prawdziwa wewnętrzna wielkość.

Syrach ostrzega też przed pychą: „Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa”. Człowiek pyszny zamyka się na Boga bo uważa, że sam wszystko potrafi. Pokora natomiast otwiera serce na mądrość i łaskę.

W psalmie słyszymy słowa „Ojcem dla sierot i wdów opiekunem jest Bóg w swym świętym mieszkaniu”. To Bóg staje po stronie słabych, bezbronnych i odrzuconych. A my, jako Jego dzieci jesteśmy wezwani, aby naśladować tę postawę: troszczyć się o samotnych, odwiedzać chorych, wpierać potrzebujących.

Autor drugiego czytania zestawia dwa obrazy. Z jednej strony górę Synaj, pełną trwogi, ognia, ciemności i głosu trąby. Z drugiej górę Syjon, miasto Boga żywego, wspólnotę aniołów i świętych, gdzie spotkamy Jezusa – Pośrednika Nowego

Przymierza. To porównanie pokazuje nam, że chrześcijaństwo nie opiera się na strachu, ale na miłości. Nie jesteśmy niewolnikami, ale dziećmi. Wejście na górę Syjon to wejście do wspólnoty Kościoła, do życia łaską sakramentów, do liturgii, w której uczestniczymy. Ale to także wezwanie, byśmy my – jako wspólnota – stawali się miejscem spotkania Boga: Kościołem, który przyjmuje, a nie odrzuca, który jednoczy, a nie dzieli.

Ewangelia przedstawia scenę uczty. Jezus widzi, jak goście wybierają pierwsze miejsca. To bardzo życiowy obraz – kto z nas nie chciałby usiąść na zaszczytnym miejscu? Ale Jezus uczy inaczej: „Kiedy zostaniesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu”. Dlaczego? Bo to przypomina nam, że to nie my sami wyznaczamy sobie miejsca w Królestwie Bożym. To On jest Gospodarzem i to On decyduje, gdzie mamy być. Człowiek, który siada na ostatnim miejscu, uznaje swoją zależność od Pana, rezygnuje z udawania wielkiego i pozwala Bogu go wywyższyć.

Druga część Ewangelii mówi o gościnności. Jezus zachęca, aby zapraszać nie tych, którzy mogą się odwdzięczyć, ale ubogich, kalekich, chromych i niewidomych. To niezwykłe odwrócenie logiki świata. Zwykle zapraszamy tych, którzy mogą nas wyróżnić, podnieść nasz prestiż. A Jezus mówi „Zapraszaj tych, którzy nie mogą tobie nic dać”. A Bóg, który widzi w ukryciu odpłaci tobie.

W pracy nie chodzi o to by być pierwszym, ale by służyć najlepiej, jak potrafię.

W rodzinie pokora to gotowość do słuchania, przebaczania, rezygnacji z własnego „ja” dla dobra i zbudowania innych.

W Kościele nie chodzi o to kto jakie zajmuje stanowiska, ale kto naprawdę kocha Boga i ludzi.

W oczach świata wielki jest ten, kto ma władzę i pieniądze. W oczach Boga wielki jest ten kto potrafi się uniżać i służyć.

Może znam kogoś w moim otoczeniu, kto jest samotny i opuszczony. Może starsza sąsiadka, może chory znajomy, ktoś, kogo nikt nie zaprasza. Jezus zachęca, aby ich zaprosić do rozmowy, do wspólnoty.

Panie Jezu, ucz nas pokory. Nie pozwól, abyśmy szukali pierwszych miejsc i zaszczytów. Naucz nas zadowalać się ostatnim miejscem, jeśli tam nas posyłasz. Uczyń nas gościnnymi. Daj otwarte oczy na potrzeby innych, serce gotowe do przyjęcia samotnych, ubogich i cierpiących. Spraw, aby nasza wspólnota była naprawdę Twoim Syjonem, miejscem światła, pokoju i miłości. Przyjdź Panie Jezu i zamieszkaj pośród nas. Amen.  
(o.L.)

400 lat franciszkanów

565 lat franciszkanów

we Wschowie

We Wschowie początki fundacji franciszkańskiej sięgają roku 1457, kiedy to mieszczanie i magistrat królewskiego miasta Wschowy, ofiarowali bernardynom teren pod budowę kościoła i klasztoru. W 1462 r. z ofiar mieszczan i okolicznej szlachty zbudowano kościół i klasztor pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu i św. Bernardyna ze Sieny. Klasztor początkowo należał do prowincji czesko-austriackiej.

W roku 1467 wszedł w skład nowo powstałej polskiej prowincji obserwantów. W latach 1456 – 1558, klasztor pomyślnie się rozwijał, a zakonnicy prowadzili bez większych przeszkód swoją działalność duszpasterską.

 

Czytaj dalej na temat historii klasztoru

 

 

800 lat zakonu

1W 1209 roku św. Franciszek z Asyżu założył nowy zakon w Kościele. Siebie i swoich towarzyszy nazywał braćmi mniejszymi (łac. fratres minores) - chciał przez to podkreślić, że ich życie ma polegać nie na wywyższaniu się, ale na świadomym wyborze małości (łac. minoritas), uniżoności.

2Do takiej postawy zachęcał Chrystus w Ewangelii, a Franciszek nakazał w regule praktykować życie w ubóstwie i uniżeniu. Pierwszych zakonników nazywano Pokutnikami z Asyżu, dopiero później przyjęła się nazwa franciszkanie (od imienia św. Franciszka). Do XV wieku istniał jeden zakon franciszkański.

3W wyniku uwarunkowań na tle kulturowym, historycznym, geograficznym oraz na skutek różnic w praktycznym stosowaniu reguły, w XV i XVI w. wyłoniły się istniejące do dzisiaj trzy niezależne zakony franciszkańskie: Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych, Zakon Braci Mniejszych i Zakon Braci Mniejszych Kapucynów.

800 lat zakonu